wtorek, 28 marca 2017

Rozdział 4: "Jak się trzymasz?"

Kolejny trening i podpisywana przez zawodników lista obecności.

-CZY WY SIĘ W KOŃCU ZAMKNIECIE?!-krzyknęłam,a na sali było już tylko słychać tupanie,bo siatkarze biegali. Minęło 10 minut więc schowałam listę do torebki. W trakcie meczu kapitan źle upadł na parkiet. Chłopcy pomogli mu zjeść z boiska i posadzili go na ławce.

-A co on siły nie ma??- zapytałam.

-Ma,ale kostkę skręcił.

-Ale zrobił to on,nie wy!! Jazda na boisko!!-wykrzyczałam i po chwili usiadłam obok Achrema, którego kostkę opatrywał lekarz.
-I co będzie?-spytałam.
-Tylko usztywnienie,skręcona nie jest na szczęście.
-Ok

Po treningu wróciłam do domu i zrobiłam rozpiskę zawodników na przymiarkę strojów. Wrzuciłam im to na maila.

*Alek*

Rozmyślałem gdzie ona się podziała. Gdzie jest ta dziewczyna? Uśmiechnięta,pełna radości i szczęścia. Zarażająca śmiechem i pozytywną energią.

-Alek?- spytał Paul.

-Co tam?

-Jak się trzymasz?

-Tak jak widać. Dobrze.

-No właśnie chyba nie.

-A co mam zrobić? Ona nawet nie chce ze mną gadać... Tęsknię za nią tak bardzo...  Gdybym jej nie pozwolił jechać do Kazania... Nie było by tego. Miałbym ją,dziecko... A tak? Nie mam nic. Nie obwiniałem jej o poronienie. Stała się tajemnicza po wyjściu ze szpitala,a ja chciałem z nią porozmawiać tylko. Wywaliła mnie z domu... Od tamtej pory traktuje mnie jak obcego...

-Alek,spróbuj,bo będzie się na nas wyżywać

-A czyli lepiej żeby robiła to na mnie?

-Zdecydowanie.

-Spoko.

Ubrałem się i pojechałem do niej. Nie potrafię odpuścić tak łatwo...

-Cześć.-przywitałem się kiedy otworzyła drzwi.

-Cześć? Co chcesz?

-Pogadać.

-Na jaki temat?

-Na każdy.

-Nie staraj się,nie masz o co.

-O co może i nie mam,ale mam o kogo.- zablokowałem drzwi, które chciała zamknąć. Po chwili spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.

-Mysia...-przytuliłem ją mocno,a ona zaczęła płakać. Uspokoiłem ją,a dziewczyna nadal nie chciała ze mną gadać.. Siedziała obok mnie więc narysowałem na palcu uśmiechniętą buźkę i pomalowałem go na zielono robiąc z niego dżdżownice.

-Robaczek,robaczek,idzie se Robaczek.- zacząłem nucić.Spoglądałem na nią od czasu do czasu,ale i tak to nic nie dawało.

-Robaczek sobie idzie,idzie na...pierzynę. Robaczek biegnie, bo innym mina rzednie.

Kiedy moja dłoń była przy jej dłoni,chwyciłem ją,a dziewczyna splotła nasze palce. Po chwili przytuliła się do mojej ręki i zaczęła płakać. Nic nie mówiła. Przysunąłem ją do siebie i przytuliłem całując w skroń. Dziewczyna oparła się głową o mój podbródek i po kilku minutach...zasnęła. Położyłem ją na kanapie i przykryłem kocem. Miała spokojny sen więc nie niepokoiło mnie to. Sięgnąłem po pomarańcze. Obrałem dokładnie owoc i podzieliłem go na żeberka,które ułożyłem na talerzyku.

Mijała kolejna godzina,a ja już nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. W pewnym momencie dziewczyna się przebudziła. Sięgnęła po telefon i sprawdziła godzinę.

-Czemu tutaj jesteś, a nie na treningu?-wymamrotała w półśnie.

-Mógłbym cię o to samo zapytać.-dziewczyna westchnęła i usiadła na kanapie. Po chwili sięgnęła po żeberko pomarańczy.

-Głodna jestem...-poprawiła swoje blond włosy i poszła do kuchni. Po chwili wróciła z serkiem w ręku. Kiedy jadła serek skapnął na jej bluzkę. Ta od razu głośno zabluźniła.

-To nic. Upierze się.-wytarłem plamę chusteczką i usiadłem obok dziewczyny. Kiedy zjadła odstawiła kubeczek na stół.

-Jedź do domu. Nie ma sensu byś tu siedział. -Nie odpowiedziałem,bo chciałem być przy niej. Ania włączyła laptopa,na którego ekranie wyświetliło się nasze zdjęcie. Szybko zamknęła sprzęt i podparła głowę o dłonie. Jej blond włosy zasłoniły jej twarz. Usłyszałem jak burczało jej jeszcze w brzuchu.

-Zjedz coś jeszcze.

-Nie chce... Zresztą nie twoja sprawa... -wstała i odeszła na górę. Poszedłem do kuchni i przygotowałem jej posiłek. Zaniosłem naleśniki i sok do salonu. Kiedy dziewczyna zeszła na dół nie była zadowolona moją obecnością, ale obiecałem sobie,że tym razem zniosę wszystko.

-Co ty tu jeszcze robisz?!-wykrzyczała opleciona ręcznikami.

-Chce z tobą porozmawiać.

-Nie jestem dziewczynką do towarzystwa!

-Nie powiedziałem tak. Chce tylko pogadać.

Ania poszła na górę. Po kilku minutach przyszła przebrana w tunikę i zakolanówki.

-Myślałam,że jak cię zostawię samego tutaj to wyjdziesz...

-Nie,pada deszcz. Nie jest mi prędko na dwór- zaśmiałem się.-A tak ładnie słońce dziś świeciło.-pokręciłem głową,a dziewczyna się lekko uśmiechnęła.

-Świeciło dopóki nie przyjechałeś...

-Tak,bo zaczęłaś płakać,a kiedy ty płaczesz smuci się nawet i niebo, i słońce, i pandy. -Serio? Pandy powiedziałeś? Zapomnij. 


*Ania*

Kiedy usłyszałam jego odpowiedź myślałam,że ryknę płaczem.


-O czym chcesz gadać?-spytałam.

-O wszystkim.-wzruszył ramionami.

-Acha... -nastała cisza, którą w pewnym momencie przerwałam - Jak widać nie mamy o czym rozmawiać.

-Mamy,tylko musisz chcieć.

-Ty chciałeś gadać..

-Tak,ale to nie znaczy,że mam gadać jak do ściany...
-Pogadaj z pandą.- zaśmiałam się
-To było dobre- śmiechnął
-Spoko...

Byłam już co raz bardziej głodna,a zapach tych naleśników jeszcze bardziej przyprawiał mnie o ślinotok. Nie chciałam nic jeść,bo chciałam zrobić mu na złość..

-Zjadaj naleśniki,bo stygną..

-Nie potrzebnie je robiłeś. Nie zjem ich.

-To zjedz coś innego. Burczy ci w brzuchu jak by burza była.

-Nie.

Siedzieliśmy obok siebie jak naburmuszone dzieci. W ciszy i jedno drugiemu robiło na złość. Po jakimś czasie już nie wytrzymałam. Musiałam coś zjeść i sięgnęłam po talerz z naleśnikami. Zjadłam dwa placki z serem i Nutellą,a potem popiłam sokiem.

-Następnym razem je ostudzę.-powiedział kiedy szłam do kuchni odstawić talerz. Uśmiechnęłam się lekko powstrzymując się od śmiechu. Wróciłam do salonu i oparłam się plecami o oparcie kanapy. Podciągnęłam nogi i usiadłam wygodnie.

-Czego jeszcze chcesz?-warknęłam.

-Jak się trzymasz?

-Daje rade...

-Yhym... A te podrapane ręce? -wskazał na moje pocięte ręce. Dobrze,że nie widział brzucha,przez który się nienawidzę...

-Kot mnie podrapał...

-A ja myślę,że nie,bo masz uczulenie na sierść kota..

-Przestań się bawić w detektywa...-w moich oczach zabłyszczały łzy.


-Ja się nie bawię. To ty przestań się ciąć,bo samookaleczanie nic ci nie da. ..-otarłam łzę. Mężczyzna widząc to przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił.

-Nie wiedziałam,że nie mogę latać samolotem... Lekarz nic mi nie powiedział...-Wypłakałam się w jego koszulkę.

-Nie obwiniam cię,Skarbie... Spokojnie...  Wszystko będzie dobrze...

-Nic nie będzie dobrze... Nie mam dziecka,nie mam ciebie,nienawidzę siebie i świata... Nie sypiam po nocach,bo ryczę w poduszkę...

-Spokojnie... Kto powiedział,że mnie nie masz? Masz mnie cały czas i razem damy rade przez to przejść...

-Obiecujesz???

-Tak i słowa dotrzymam.-wtuliłam się w mężczyznę siedząc na jego kolanach. -Zawrzyjmy umowę.

-Jaką?

-Przestajesz się ciąć w zamian za mnie.

-Ok...-Alek otarł moje łzy i się uśmiechnął.

-Zamieszkasz u mnie. Musimy odciąć cię od wszystkiego co może przyciągać złe wspomnienia.

-Ok... Ale ja muszę ci coś pokazać...

-Co?

-Nie będziesz krzyczał?

-Nie będę.

Podwinęłam bluzkę do góry i pokazałam Achremowi pocięty brzuch.

- Ania... Czemu to zrobiłaś?

-Bo się znienawidziłam...

-Nie rób tego więcej,bo zniosę wszystko ale nie to...- Wtuliłam się w mężczyznę i uspokoiłam się.

-Kocham Cię bardzo!!!-wykrzyczałam na cały dom.

-A ja kocham ciebie.-wyszeptał mi do ucha.

-Zdążymy jeszcze na siłownię?-spytał mnie Alek.

-A która jest?

-Mamy godzinę na spakowanie cię i zawiezienie wszystkiego do mnie i pojechanie na siłkę.

-Zdążymy! Nie możesz się spóźnić!-ucałowałam go w policzek.

-Ej,a uśmiech? Dawno go nie widziałem.

-Ja też nie...

-Popracujemy i nad tym. Chodź,bo masz tego sporo.-klepnął mnie w pupę.

Byle jak składaliśmy moje ubrania do toreb i walizek. Potem te dokumenty,których część wgl nie miała sensu. Spakowaliśmy wszystko i w ostatniej chwili zdążyliśmy na trening Alka.

-Cześć.-powiedziałam zsapana,bo biegliśmy.

-Cześć. -warknęli siatkarze.-Masz tą listę? Do podpisania się?

-Nie będzie żadnej listy.-ucałował mnie Alek w policzek i poszedł ćwiczyć. Siatkarze z głupimi minami stali i się na mnie patrzyli.

-Bierzcie się!!-krzyknęłam,a siatkarze wgl nie wiedzieli czy mówię na poważnie czy z żartem.

Jutro chłopaki maja wolne. Wracam do tego,bo mają mecz i chce żeby wypoczęli. Ogłosiłam informacje wszystkim i razem z Alkiem pojechałam do jego domu.

-Nie jesteś głodna?

-Nie. Skończę to prasować i idę spać.

-To idź spać,a ja dokończę,hm?

-Nie,ty idź spać.

-Zresztą zostaw to i chodź do mnie. Tęskniłem tak bardzo za tobą. -wtulił się we mnie.

-A ja za tobą.-Uśmiechnęłam się lekko.

-Ej,widziałem lekki uśmiech czy mi się przywidziało?

-Przywidziało ci się.-zawstydzona schowałam twarz w jego bluzie.

-Moja mała najukochańsza. -ucałował mnie.

-Jutro leżymy caaaały dzień w łózko!

-Czy ja wiem..?

-A czemu nie?

-Oczywiście,że tak. -dał mi pstryczka w nosek.

-Super.

-Wiesz,co? Mam taki krem,który przyspiesza gojenie się ran,zadrapań i różnych rzeczy.

-Masz??

-No,mam. Chodź posmarujemy twoje łapki,bo mnie aż serce boli...

Usiedliśmy na fotelu i Alek posmarował moje ręce.

-Brzuszek mi pokaż.

-Nie...

-Czemu,Mysia?

-Bo tam był dzidziuś i go nie ma i oooo...

-Ale zawsze może być tam dzidziuś -puścił mi oczko i się uśmiechnął. Podniosłam bluzkę do góry i opuściłam trochę dresu. Alek pocałował mój brzuch i przytulił się głaskając mnie dłońmi po pupie.

-Mysiu..?

-Tak?

-Posmarujemy ten brzuch i chodź spać.

-Tak,tak.. Koniecznie.
-Bo mi zasypiasz już. - przeczesałam jego włosy dłonią

Alek posmarował mój brzuch i opuścił moją bluzkę.

-Rozbieraj się i idziemy spać.- stwierdziłam przykrywając się kołdrą.
-Już idę.

Alek położył się obok mnie. W końcu nie będę spała sama tylko z moim najwspanialszym siatkarzem.

-Dobranoc.- przytulił mnie mocno i ucałował w czubek głowy. 

-Dobranoc Mysiu. 



UDOSTĘPNIJ TEN POST

3 komentarze :

  1. Uwielbiam ich rozmowy. <3
    Dobrze, że do Siebie wrócili.
    Cudowny rozdział. <3
    Czekam na następny.
    Buziak. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! Doczekałam się zakończenia wojny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!!! Nie mogę się doczekać następnego!!

    Zapraszam do mnie http://opowiadanie-o-piekniej-milosci.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.