-Zajmij nam miejsca,a ja to wrzucę do schowka- ucałował mnie i się uśmiechnął.
*Paul*
-Cześć Ania.-przywitałem się.
-Hej,Paul.
Dziewczyna usiadła w wolnym miejscu.
-Ej,chłopaki,dziewczyny. Kontrola pojazdu. Mamy wysiąść wszyscy.- powiedział Gavin. Wyszliśmy.
-Paul,co to za dziewczyna?- wskazał na Anię nasz stażysta statystyk.
-Ania Kamińska,menadżer zespołu.
-Fajna dupa. Podbijam.
-Nie radzę,bo wpakujesz się w gips. -zatrzymałem go. Niedaleko nas stała najpiękniejsza para na świecie -Ania i Alek. Tak się cieszę, że są znowu parą.
-Zrób dzióbek- poprosił Alek, a dziewczyna wykonała jego prośbę. Po chwili siatkarz ją pocałował i przytulił.
*Alek*
-Mój dziubasek jesteś.-powiedziałem przytulając się do pleców dziewczyny.
-A ty mój! I cię nie oddam!- odwróciła się i objęła moją szyją rękoma, by po chwili dać mi całusa.
*Ania*
-Mój bohater.-Ucałowałam go. Razem wsiedliśmy do pojazdu. Usiedliśmy na końcu i słuchając muzyki wtuliliśmy się w siebie.
-Zasypiam...-położyłam nogi na siedzenie obok i wtuliłam się jeszcze bardziej w ukochanego.
-Zasypiaj.-uśmiechnął się patrząc mi w oczy.
-Buzi-wyszeptałam, a mężczyzna delikatnie pocałował moje wargi. Alek sięgnął telefon i włączył jakąś wolną i spokojną muzykę,którą słyszeliśmy przez słuchawki.
-Czemu zmieniłeś?
-Bo chcę żebyś się chociaż trochę przespała,wiesz? Miałaś ciężką noc.
-Noom.. Niestety taki mój los...- westchnęłam.
-Dlatego tyle razy Ci powtarzam,Kochanie. Budź mnie jeśli będzie się coś działo. Prawda?
-No tak,ale chce żebyś się wyspał chociaż ty...
-Ale ja się nie wyśpię wiedząc, że ty nie możesz spać. I koniec tematu, masz mnie budzić choćby nie wiem co.
-No dobrze.
-No ja zobaczę.-zaśmiał się i zrobiliśmy "noski-noski". Alek mnie pocałował i dodał -Śpij, Ryba. Ja jestem przy tobie.
*Alek*
Kilka minut później Ania zasnęła i miała spokojny sen. Nie wierciła się, spokojnie oddychała więc i ja byłem spokojny. Grając na telefonie, który trzymałem w rękach tuląc ukochaną przyszło mi powiadomienie z instagrama od Paula. Spojrzałem się na niego z politowaniem i zaśmiałem. Sprawdziłem, czego on znowu ode mnie chce. No tak, mogłem się tego spodziewać. Zdjęcie zrobione przed chwilą. Idiota. Odłożyłem telefon, a Ania poderwała się z moich kolan z krzykiem.
-Co się stało?!-przybiegł Paul.
-Nic, to był tylko zły sen...-odpowiedziałem uspokajając płaczącą dziewczynę - Spokojnie, Andziu, jestem przy tobie...
-Nie zostawiaj mnie...
-Nie zostawię.. Bądź spokojna już... Mysiunia..-otarłem jej łzy. Dziewczyna pokiwała głowa na potwierdzenie i sięgnęła z torebki chusteczki i lustereczko. Otarła oczka i zdjęła z siebie pikowana czarną kurtkę i szalik.
*Ania*
Usiadłam na kolanach Achrema w szarej sweterkowej tunice i kozakach na szpilce do kolan.
Poprawiając ich suwak spojrzałam na Jaeschke, który zrobił głupią minę. Zaczęłam się śmiać,a zaraz po mnie Thomas.
-Jaeschke, nie podrywaj mojej panny.-zaśmiał się Alek i pocałował mnie w skroń, kiedy się do niego przytuliłam.
-Dlaczego?! A będę! A co!?
-Oj!Pchasz się w gips!
-No wiesz, ktoś tu musi być facetem z jajami żeby zarywać do twojej kobity.
-Nie boisz się?-zaśmiałam się.
-Nie.
-Thomas?-spojrzałam na niego.
-No dobra, może trochę.
-Jaeschke?
-Oj dobra,tyle jest innych dziewczyn.-zaczęliśmy się śmiać.
-Nie jest ci gorąco w tej bluzie?-spytałam Achrema.
-Nie, mogę się tylko rozepiąć.-uśmiechnął się i rozpiął suwak bluzy.
-Zjadła bym pączka.
-Paczka? Ty sama jesteś jak ten pączuś- zaśmiał się.
-Co?!
-No tak. Taka słodka, mięciutka, cieplutka i wgl.-śmiechnął Alek.
-Nie eee. Kiedy postój?
-W zasadzie to już.
-To ja idę po paczka. Chcesz coś?
-Kawę,ale to sam pójdę.
-Nie. Zostań ja ci wezmę.
-Nie,to ty zostań, a ja pójdę.-ukradł mi całusa.
-No dobra,ale i tak muszę wysiąść na siku.
-Tylko nie siedź tam długo,żebyśmy cię nie zostawili.-ucałował mnie w policzek i zarzucił na moje plecy swoją bluzę.
-Załóż kurtkę Alek.
-Taki mam zamiar.
-Ok.
-Proszę Gavin twoja bluza, Kochanie- przedrzeźniał nas Winters ze Schmittem.
-Winters, ty chyba dawno nie miałeś biegu na czas chyba...- warknęłam.
-Co? Miałem.- powiedział i wyrwał Schmittowi swoją bluzę.
-Tylko paczka chcesz?-spytał mnie Alek.
-Nie. Chcę gorącą czekoladę toffi i jakiś gratis od ciebie.-ucałowałam go i odeszłam.
-Wykończy mnie ta kobieta.
-Coś mówiłeś, Alek?
-Że cię kocham.- westchnął, a chłopcy się tylko zaśmiali się.
-Tak też myślałam.
Stałam i stałam w kolejce na siku,bo trafiła sie przed nami wycieczka. Zdjecia i autografy u chłopaków nie miały końca pewnie.
-Pani Ania Kamińska?-spytała blondynka.
-Tak?
-O matko! Co pani tu robi?! Można z panią zdjęcie.
-Oczywiście.
Uśmiechnęłam się do zdjęcia.
-Nie ma to jak selfi w toalecie Orlenu- zaśmiałyśmy się.
-Dzięki.
-Nie ma za co.
Weszłam w końcu do kabiny i załatwiłam swoja potrzebę. Poprawiłam makijaż i przeczesałam włosy.
-Pani Ania, a bluza??-obejrzałam się. Ooo, to by mi Alek dal popalić. Ale cicho. Nikt nic nie wie.
-O rany! Dzięki! Ale by mi dali popalić!
Zabrałam bluzę i wyszłam z budynku. Kiedy wszystkie nastolatki już przestały przyklejać się do mojego Achrema w końcu mogłam do niego podejść.
-Gdzie pączek?- warknęłam.
-Wyobraź sobie, że nawet nie weszliśmy do środka.
-Dobra, ja pójdę.
Zostawiłam mu bluzę i poszłam zrobić upragnione zakupy. Spakowana weszłam do autokaru i odnalazłam Achrema.
-Twoja kawa,serek i kajzerka,bo musisz coś zjeść.
-Dziekuję-ucałował mnie.
-Oddasz w naturze -usiadłam i zaczęłam pić gorącą czekoladę toffi.
-Kochanie odstaw na chwilę kawę?- poprosił. Wzięłam łyka i postawiłam ją na przejściu.
-Co chcesz?
-A nic. - mruknął i obejmując moje policzki wycałował szybko moją buzię. Otarłam udawaną ślinę z twarzy i wytarłam o niego dłonie. - O Ty Mała!!- powiedział i powtórzył czynność.
-Jeszcze usta!-zrobiłam dziubek, a Alek dał mi całusa. Sięgnęłam po kawę i śmiejąc się zaczęłam ją pić.
-Co masz?-spytał Alek.
-Gorącą czekoladę toffi, którą musiałam sobie kupić sama, Kochanie. Chcesz?- wyszczerzyłam się.
-Nie, daj mi tylko całusa.-ucałowałam go. Zaczęłam jeść paczka.
-Daj mi.-dałam Alkowi gryza, a ten przekazał paczka Paulowi, a Paul Thomasowi, który dokończył bułkę.
-Ej,no a ja???-zaczęłam się śmiać.
-Twoja strata.-odezwał się Jaeschke.
-Thomas,zamilcz!
-Nie płacz, nie płacz zaraz będziesz miała.
Po kilku minutach przyszedł Alek z dwoma pączkami.
-Proszę, Kochanie. Zjadaj ładnie. -ucałował mnie i usiadł obok.
-Ej,ale teraz się nie dzielę.-śmiechnęliśmy. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Zaczęliśmy grać w karty i butelkę. Zakręciłam butelką i wypadło na Jaeschke.
-Ok,Thomas idź do Kowala i powiedz, ze chcesz loda. -walnęliśmy śmiechem,a po chwili zamilknęliśmy. Jaeschke wstał i poszedł do trenera.
-Trenerze.
-Co tam Thomas?
-Bo wiesz...-obejrzał się na nas.
-No mów,mów.
-Bo ja to bym chciał loda.-jebneliśmy śmiechem,a Kowal się tylko obejrzał i:
-Wracaj na miejsce,a Z WAMI TO JA SIĘ JESZCZE POLICZĘ!!-krzyknął.
-Dobra,ja nie gram. -wtuliłam się w Achrema szyję.
-W porządku?
-Chyba za słodko było.
-Chcesz wody?
-Piłam...
-Ale mdli cię,czy co ci się dzieje?
-Mdli i brzuch mnie boli.
-Ok. Ja też nie gram.
-Bohaterze, przyjmij tę chustę na dowód mojej wdzięczności- wypiszczał Jaeschke podając Achremowi mój szalik.
-Jaeschke, księżniczko! - poruszył brwią Achrem.
-Dobra, weź spier...-przerwałam mu.
-Jaeschke! Przypominam Ci, że przy mnie się nie przeklina kurwa mać!- wykrzyczałam i śmiejąc się wtuliłam w Alka.
Kiedy byliśmy w końcu w Gdańsku tuż obok był ten sklep, w którym Alek kupił mi dużego misia.
-Alek??
-Tak?
-Wejdziemy do tego sklepu?
-A chcesz?
-Chcę.
-No dobra, po kolacji?
-A co? Głodny jesteś?
-No jestem, więc nie idź przede mną, bo ci zjem te żabie udka.
-Nie goliłam nóg.
-O fu!-pacnęłam go i chwyciłam jego dłoń.
Zameldowani poszliśmy do swoich pokoi. Wzięłam prysznic i przebrałam się dresową sukienkę.
-Ania?-usłyszałam Alka.
-Nooo?- spytałam i wyszłam z łazienki.
-Kurczę...-podrapał się po głowie.
-Co?
-Ja mam taką piękną kobietę?-zakręcił mną jak w tańcu.
-Przestań,bo spalę buraka.-powiedziałam zawstydzona.
-Jesteś na prawdę piękna- pocałował mnie w czoło.
-Dzięki.
-Nie wstydź się-uśmiechnął się i dotykając dłońmi mojej szyji pocałował mnie.
-Wiem Skarbie, ale taką mamy pracę.- uśmiechnął się i przytulił mnie.
-Dobrze, że mam ciebie-westchnęłam.
-Dobrze, że mamy siebie,bym powiedział.
-No tak.-uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
-Tak,Kochanie.
Chwyciłam dłoń ukochanego i poszliśmy na stołówkę. Zjadłam sałatkę z piersi kurczaka,której wzięłam nawet dokładkę.
-Smakuje?
-Smakuje.
-To wcinaj.
-Jak wrócimy do domu,zrobisz mi taką?-spytałam Achrema.
-Tak. Tylko spisz składniki.
-Ok.-ucałowałam go w policzek, a mężczyzna się uśmiechnął. Zawsze to robi kiedy go całuje w policzek. Po kolacji poszliśmy do pokoju.
-Ania,idziemy na spacer?
-Tak,tak,tak!
-To ubieraj dupala i idziemy.
Poszliśmy na starówkę,gdzie zrobiliśmy sobie kilka zdjęć. W drodze powrotnej weszliśmy do sklepu.
-Oo,Alek...-powiedziałam smutno widząc malutkie śpioszki.
-No takie malutkie,ale przyjdzie jeszcze czas kiedy my będziemy mieli szkraba malutkiego.
-Gdyby nie ja,to już byśmy mieli...
-Kochanie.. Rozmawialiśmy o tym. Nie cofamy się wstecz,tak?
-Tak. -otarłam łzę.-Chodźmy stąd...-pociągnęłam go za dłoń. Poszliśmy do naszego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
-Kochanie,nie smuć się.. -przytulił mnie.
-To wszystko jeszcze we mnie siedzi...
-Wiem,Skarbie,ale musimy dalej żyć. Nie możemy patrzeć wstecz,tylko do przodu.
-Wiem..ale to nie jest takie łatwe...-otarłam łzę.
-Razem powinno nam być lżej..
-I jest.. bo chociaż jest nas dwoje.
-Dlatego się nie martw już,tak? Wina była lekarza,bo idiota nie powiedział,że to ciąża pozamaciczna i latać ci nie wolno...
-Ok...
-Obiecuję ci Rybko jak tu stoję,że będziemy mieć jeszcze dzieci. Ale odpocznijmy psychicznie od tematu.
-Tak, koniecznie. -wtuliłam się w Achrema.
-Ej,czy to nie jest ten sam pokój,w którym pocałowałeś mnie pierwszy raz?
-A jaki mieliśmy wtedy?
-7?Chyba.
-Znaczy się,ja miałam,bo ty wtedy byłeś u mnie gościnnie.
-No tak,tak. Dlatego teraz,Kochanie pocałuje Cię tak jak wtedy.
-Ej,ale czekaj. Kłócić się nie będziemy tak jak wtedy?
-Jak chcesz,możemy.-zaśmialiśmy się.
-Hmm.. Tylko o co?-po chwili zastanowienia oddalam się czułemu pocałunkowi.
-Tak bardzo się cieszę, że mam cię z powrotem.-wtuliłam się w niego.
-Bo bez ciebie to już było nudno.
-I bez ciebie.
-Idziemy spać?
-Tak. Mam nadzieję, że pośpisz trochę?
-Ja też tak myślę.
Przebrałam się i położyłam się do łóżka. Wtuliłam w ukochanego mężczyznę i zasnęłam.
Cudeńko. <3
OdpowiedzUsuńJak słodko się czyta kiedy oni są razem tacy szczęśliwi. Mam nadzieję, że za szybko tego nie zepsujesz. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń