poniedziałek, 5 czerwca 2017

Rozdział 9: " Sam sobie weź!"

Obudziłam się sama. Zeszłam na dół i też nikogo nie było. Była tylko karteczka.

"Mysia,pojechałem na trening. Ty masz dziś wolne. Spakuj się na wyjazd :) Kocham bardzo mocno. Ściskam i całuję <3 Mysio. "

Kocham go bardzo. Spakowałam rzeczy i ubrałam legginsy i bluzkę ukochanego.
-Mysia?-usłyszałam.
-W salonie!
Po chwili poczułam dreszcz na swoim ciele, gdyż Alek ucałował mnie w policzek.
-Jak tam?
-Dobrze. A u ciebie,Mysia?- usiadł obok mnie, a ja się wtuliłam w mężczyznę.
-Teraz jest spoko.-wyszczerzyłam się.
-Spakowałaś się?-spytał głaskając mnie po pupie.
-Tak.
-To super. -ucałowałam go.
-Kocham cię Aluś.
-A ja ciebie kocham. Wiesz, może jedźmy wcześniej?
-Że już?
-No. Spakuje się i pojedziemy?
-Możemy.-Uśmiechnęłam się.
Kiedy Alek się spakował wsiedliśmy w jego auto i pojechaliśmy.
-Alek?- spytałam w drodze.
-Po co my tam wgl jedziemy??
-Niespodzianka. -Pocałował mnie w dłoń.
-No dobra..
-Wygodnie Ci?
-Bo ja wiem... Trochę drętwo jak to w aucie.. Ale wygodniej niż w jakimkolwiek innym.-mężczyzna się zaśmiał.
-Jak chcesz to zdejmij buciki i połóż mi nogi na kolanach. Mi to przeszkadzać nie będzie nawet wręcz przeciwnie.
-Chce!- zdjęłam kozaczki i położyłam je do tyłu. Po chwili położyłam swoje nogi na udach ukochanego.
-Zdecydowanie lepiej.-uśmiechnął się i zaczął głaskać mnie po nogach.
-Noo. Ty to mnie rozpieszczasz..
-Tak samo jak ty mnie,kochanie.
-Nie prawda...
-Prawda. Zresztą od tego mnie masz. Od rozpieszczania cię. A ja lubię to robić,bo cię kocham i chcę żebyś była zadowolona.
-Mój najwspanialszy jesteś. Daj mi rękę. Druga ci nie potrzebna,bo masz automat.
-No tak. -Chwyciłam jego dłoń.

Kiedy byliśmy na miejscu poszliśmy na spacer. Nie skończona liczba zdjęć, gorąca czekolada.
-To jak? Zwijamy się? Bo to nie koniec atrakcji na dziś.
-Tak!
-To teraz zawiozę nas w pewne miejsce gdzie spędzimy dzisiejsza noc i jutrzejszy dzień. Ale żeby było fajniej zasłonie ci oczy chustką. Ok?
-Ok.

Tak też było. W tym miejscu wsiedliśmy do windy.

-Jedziemy w górę na najwyższe piętro. - dodał. Dopiero w pokoju zobaczyłam ten przepiękny widok. Widok na całą panoramę miasta. To był piękne. Pobiegłam do okna i przykleiłam się do szyby.
-Alek! Tu jest pięknie...
-Piękna to jesteś ty. Mam dla ciebie prezent. Kupiłem ci sukienkę,w której pójdziesz na dzisiejszą kolacje ze mną.
-Na kolacje?!Tutaj?!-objęłam jego szyje.
-Tak.-zaśmiał się delikatnie gładząc moje ręce.
-Jeju,ale mam farta..
-O nie kochanie. To ja mam farta. -namiętnie mnie pocałował.
-Kocham Cię.
-A ja ciebie kocham. Ubieraj się. Bo mamy mało czasu.
Sięgnęłam po czarne, duże, kwadratowe pudełko. Otworzyłam je i zobaczyłam w środku przepiękną,lśniącą, czerwoną suknię. Była prześliczna. Pobiegłam do łazienki. Ułożyłam włosy, zrobiłam wieczorowy makijaż i ubrałam się.


Kiedy wyszłam do pokoju z toalety zobaczyłam mojego przystojachę w garniturze. Jeju... Wyglądał tak dobrze,że zaczęłam wzdychać.
-Hej,gotowa?-spytał i mną zakręcił jak w tańcu.
-A ty?
-Tak.
-Ale jesteś przystojny.
-A ty prześliczna,kochanie. -pocałował mnie.
Alek pomógł mi założyć kurtkę i trzymając się za ręce poszliśmy po auto. Potem pojechaliśmy do ekskluzywnej restauracji. Mieliśmy malutki stoliczek. Zamówiliśmy swoje dania.
-Ciekawa jestem co ten Kowal mi wymyśli do roboty...?
-Ciiiiiiiii.. Zero pracy,zero siatkówki. Tylko ty i ja. Jesteśmy tu po to by się od tego wszystkiego oderwać. Jasne? - uśmiechnął się dotykając mojej dłoni.
-tak... Kocham Cię,Mysiu.
-Kocham Mysie.
Po deserze wróciliśmy do naszego apartamentu, który tak bardzo w kilka sekund pokochałam. Zdjęłam rajstopy i od razu stanęłam przy szybie i przyglądałam się całemu miastu. Zadzwonił mi telefon. Alek go sięgnął z mojej torebki.
-Daj mi.
-Nie ma daj mi. Masz urlop..-ucałował mnie i wyłączył urządzenie. Mężczyzna zapalił delikatne światło i zdjął koszule. Przytulił się do moich pleców i delikatnie się bujając patrzył razem ze mną.
-Tu jest pięknie.
-Gdyby nie było nie zabierałbym cię tutaj. -zaczął całować mnie po karku. Po chwili rozpiął moją sukienkę i zsunął ją z moich ramion na podłogę. Odwróciłam się do niego przodem i objęłam jego szyje.
-Nie podobałam ci się w tej sukience?
-Czy ty musisz mi zadawać takie trudne pytania?-zaśmiał się.
-Noo czasami.
-Tak też myślałem. Podobasz mi się we wszystkim. W sukience, dresach, spódnicy, jeansach, legginsach, bikini, bieliźnie lub bez.-zaśmiał się i poruszył brwią.
-Jesteś niemożliwy!
-No jestem. Ale to chyba nie jest żadna nowość-uśmiechnął się szczerze.
-Takiego cię kocham.
-Ja ciebie też kocham.
-Daj mi całuska.
-Nie.
-Buuuu.
-Sam sobie weź- zaczęłam się śmiać.

*Po kilku godzinach*


-Gdzie wstajesz?-spytałam ukochanego.
-Po koszulę moją.
-Będziesz ją ubierał?
-Nie. Będę ciebie w nią ubierał.

Uklęknęłam na łóżku i założyłam jego białą koszule. Alek zapinając ostatni guzik koszuli uklęknął na jednym kolanie i westchnął.

-Kochanie.-powiedział.
-Co tam Mysiu?
-Wyjdziesz za mnie? -otworzył czerwone pudełeczko z pierścionkiem.



Nie odpowiedziałam tylko rzuciłam mu się na szyje i całując go poczułam spływająca krople po policzku. Otarłam ją i odpowiedziałam.

-TAK KOCHANIE! TAK!AAAAAA!-wykrzyczałam

Kiedy Alek wkładał ten śliczny pierścionek na mój palec przestałam kryć wzruszenie i uroniłam kilka łez. Byłam prze szczęśliwa. Mężczyzna otarł moja łzę i pocałował mnie.


-Serio chcesz za mnie wyjść?-zaśmiał się.
-Tak - Pogłaskałam go po policzku. -Jesteś najlepszy!-przybiliśmy piątkę.
-Skoro powiedziałaś już słowo,które otworzyło drzwi do mojego i naszego szczęścia to proponuje otworzyć szampana.
-A masz?
-No mam.
Alek zburzył szampana i rozlał go nam do kieliszków.
-Zdrowie mojej narzeczonej.
-Zdrowie mojego przyszłego męża!- ucałowałam go i upiłam łyka z naczynia.
-Mysiu.. A jak bym się nie zgodziła?
-To bym cię przewinął przez kolano, dal klapa w dupala i czekał aż zmienisz zdanie - zaczęłam się śmiać.
-To dobrze, że od razu się zgodziłam!-wtuliłam się w mężczyznę.
-ZGODZIŁA SIĘ!! MÓJ BOŻE!!-wykrzyczał, wypił resztę szampana, odstawił szybko kieliszek i mnie pocałował w usta śmiejąc się.
-Nie normalny jesteś! Ale mój taki ukochany i najprzystojniejszy i najlepszy!
-Tak właśnie, że! A ty jesteś moja najdzielniejsza, najwspanialsza, najpiękniejsza, najukochańsza i wiele wiele innych naj!-zrobiliśmy "noski-noski". -I wiesz co terasz zrobię?
-Co?
-Zrobię nam zdjęcie i ogłoszę wszystkim, że się zgodziłaś!
Usiadłam za Alkiem i objęłam go prawa ręką. Swoją dłoń położyłam na jego serduchu i ucałowałam w policzek kiedy Alek robił nam zdjęcie.
-SHE SAID YES!-wykrzyczał i wrzucił zdjęcie na portal.
-Zostaw to już i psytul mnie!

Alek mnie przytulił, a nasze rozmowy nie miały końca.

-Alek..
-Hm?
-Śpimy?
-Yhym.

Kiedy się obudziliśmy było równo 10 minut po 12.

-Śpisz?-spytałam.
-Nie.Siku mi się chce, a nie chciałem cię budzić.-zaczęłam się śmiać i puściłam mężczyznę do łazienki. Po chwili wrócił do łózka.
-Musimy wracać do Rzeszowa?
-Tak,kochanie.
-Nie odpowiadaj mi tak.
-Dlaczego?
-Nie wiem.-zaczęłam się śmiać, a Alek zaczął mnie łaskotać.
-Ej,Alek?
-No?
-Urwałam ci guzik od koszuli.
-Jak mogłaś?
-No tak.-urwałam kolejny,a mężczyzna spojrzał na mnie z politowaniem kiedy zaczęłam się śmiać.
-Skoro już jesteśmy sami to chciałbym ci coś powiedzieć.
-Co?
-Nigdy wcześniej nikomu tego nie mówiłem..
-Czego?
-Tego mojego sekretu.
-Jakiego?
-Tego,o którym chciałbym ci powiedzieć.
-Alek?!- zaczęliśmy się śmiać.-Oj no móóóów.-trąciłam go.
-Co?
-Ten sekret.
-Jaki?- zaczął się głośno śmiać.
-Oj to nie mów...
-A ta już foch... Chciałem ci tylko tobie to powiedzieć...
-Słucham? Co to takiego?
-Kocham Cię.- wyszeptał mi do ucha.
-A ja ciebie kocham.-ucałowałam go.-I nie mów tego nikomu innemu!
-Nie powiem.
-Głodna jestem.
-To wstawaj. Będziemy się zbierać już do domu. Zjemy śniadanie i pojedziemy. Tak?
-Chciałabym zostać tutaj i mieć cię tylko dla siebie..-usiadłam na jego kolanach i wtuliłam się w niego.
-Jak zakończę karierę to tu się przeprowadzimy, ale zanim to nastąpi musimy wracać do Rzeszowa.
-No dobra...-chciałam zejść.
-Ejj..
-Co?
-A buzi?-dałam mu całusa.
-Ej,Mysia. Musimy wracać,bo jestem siatkarzem a ty menadżerem zespołu.
-Wiem,ale mi się tak zamarzyło tu zostać.
-Spoko,Mysia. Będziemy tu wpadać. -puścił mi oczko i mocno ucałował.
-Ok!

Kiedy znieśliśmy bagaże na dół pojechaliśmy do restauracji na śniadanie. Złożyliśmy swoje zamówienie
.
-Ania?
-Tak?
-Chciałabyś pojechać do Włoch?
-A co,wakacje nam planujesz?-zaśmiałam się.
-Nie. Chciałbym żebyś pojechała ze mną do Włoch na Ligę Mistrzów.
-Aluś,wiesz,że wystarczy jedno słowo, a pojadę. Nawet osobno,żeby tylko dać ci wsparcie.-Chwyciłam jego dłoń i splotłam nasze palce.
-Dzięki.- pocałował mnie i się uśmiechnął. Po śniadaniu wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę powrotna do domu.
-Nie mogę się nim nacieszyć.-stwierdziłam oglądając pierścionek.
-Czym?
-Pierścionkiem od mojego Mysiaczka.-ucałowałam go w policzek, a mężczyzna się zaśmiał.
-To chyba dobrze,prawda?
-Tak. Tak się cieszę,że będę miała cię już na zawsze.
-Nawet nie wiesz ile stresu mnie to kosztowało.-zaśmiał się.-Ale było warto.
-Nie było takiej opcji żebym ci odmówiła.
-Cieszę się bardzo, Myśka. Ucałowałbym cie,ale prowadzę. Zrobię to na miejscu.
-Spokoooo Myśku.

Po długiej podróży w korkach dojechaliśmy do domu. Padliśmy na łózko od razu.

-Zmęczona?
-Ale szczęśliwa, bo z tobą.- ucałowałam go.
-HA!
-Aluuś?
-Tak?
-Kocham Cię.
-A ja ciebie. Mam być szczery?
-Jak zawsze.
-Wiesz.. Żadna kobieta nie dała mi tyle co ty. Nie dała mi tyle radości ,powodów do uśmiechu.. Żadna nie była ze mną szczera. Ty jesteś. Kocham cię Skarbie i chce byś była szczęśliwa. Zrobię wszystko, bo chcę widzieć twój uśmiech. Wiem, że mnie kochasz kiedy przytulasz mnie na dobranoc. Kiedy czuwasz żebym zasnął. Nigdy nie mówiłem o uczuciach do ciebie. Zwykłe "kocham cię" i tyle. Nie mówiłem, bo nie potrafię, ale przy tobie się nauczyłem i to jest w tym wszystkim najfajniejsze, że jestem taki jakiego chcesz ty mnie. -spojrzał mi w oczy, a po moim policzku spłynęła łza. Alek mnie pocałował czule i otarł łzę uśmiechając się.
-Jesteś taki i takiego cię kocham. Gdyby mi ktoś powiedział pierwszego dnia mojej pracy z wami, że będę z Tobą i będziemy się tak mocno kochać, to bym tego kogoś wyśmiała.
-Tak jak ja. Jesteś moja i już. Jestem twój i już.-przytulił mnie. Wyszłam z jego objęć i położyłam się na plecach.
-Przytul się ty.
-Tak bardzo kocham.-pocałował mnie i wtulił się we mnie tak bardzo mocno. Chwyciłam poduszkę i walnęłam go w plecy. Po chwili Alek sięgnął po poduszkę i mi oddał. I tak zaczęła się wojna na poduszki.


-Ogarnij się już!-krzyknęłam przez śmiech.
-Bo przegrywasz? 
-Tak.- śmiechnęłam. Położyłam go na plecy i usiadłam na jego brzuchu i przytuliłam się .


-Kochanie?- spytał.
-No?
-Śpimy?
-Tak.
-Ok, buzial na dobranoc- pocałowałam go mocno i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Mężczyzna mnie przytulił i po chwili grzecznie zasnęliśmy.







1

niedziela, 4 czerwca 2017

Rozdział 8: " Proszę daj mi wytłumaczyć!"

*Alek*

Obudziłem się wcześniej niż ona. Uśmiechnąłem się widząc "rozwaloną" na łóżku Ankę. Przykryłem ją kołdrą i poszedłem do kuchni. Kawa i przegląd maila w poszukiwaniu tego, na który czekam od dłuższego czasu. Od jubilera, który wykonuje na zamówienie ten jedyny i najpiękniejszy pierścionek dla niej. Jest, aż serce mi zadrżało. Otworzyłem wiadomość, w której mogłem przeczytać:

"W załączniku zdjęcia. Możliwość odbioru od 11-20 każdego dnia za pokwitowaniem."

Pobrałem zdjęcia. Przejrzałem je wszystkie i był taki jaki bardzo chciałem. Spojrzałem na zegarek. Było po 12. Ubrałem się szybko i pojechałem po pierścionek. Był piękny, tak jak ona. Jeśli odmówi... będzie mi cholernie smutno i oddam go jej jako prezent. Jeśli się zgodzi będę najszczęśliwszy na świecie.
Po powrocie do domu sprawiłem wrażenie, że cały czas byłem w salonie.

-Hej..-zobaczyłem dziewczynę.
-Hej,jak się spało?
-Jezu... Tak bardzo dobrze, że jeju..- powiedziała zaspana i się uśmiechnęła.
-Cieszę się bardzo. Śniadanie?
-Nie,nie chce... Będe rzygać chyba...-pobiegła do łazienki, a ja za nią. Kiedy wyszła była blada.
-Skarbusia...co się dzieje??
-Ostatni raz tak rzygałam jak zaszłam w ciążę... Ale nie jestem w ciąży... Nie mam pojęcia czemu tak mnie złapało..
-Ok.. Połóż się. Przyniosę ci śniadanie.

Pobiegłem na dół i zrobiłem coś na szybkości do jedzenia. Wróciłem na górę z tacką ze śniadaniem.

-Kochanie,zjedz..
-Ok...
Ania zjadła trochę, ale bez przekonania.

-Kocham cię.. Odpoczywaj.
-A ty?
-A ja będę w domu cały czas.
-Ok.

Poczekałem aż dziewczyna zaśnie. Poszedłem na dół i usiadłem do komputera. Czas mi szybko zleciał i nim się obejrzałem była już pora pakowania się do ginekologa. Obudziłem Anie i kiedy się ogarnęła pojechaliśmy do kliniki.

-A pan?-spytał mnie lekarz.
-Chce żeby został...-odpowiedziała ledwo Ania. Chwyciłem ją za rękę. Lekarz zrobił usg.
-I co panie doktorze?-spytałem.
-Wszystko już w porządku. Możecie się starać o dziecko jeśli chcecie.-odetchnąłem,ona też. Była słaba i blada. Grypa żołądkowa jak nic. Po powrocie do domu ułożyłem ukochaną do spania.
-Cieszę się,że badania wyszły dobrze...-mruknęła.
-Ja też się cieszę,ale teraz odpoczywaj.

Po kilku minutach Ania znowu pobiegła do łazienki.

-Alek...
-Co tam?
-Jak ja przeżyje tą grypę to obiecuje ci...
-Ty mi nic nie obiecuj. Przeżyjesz. Do łóżka i odpoczywać. -Ucałowałem ją. Znowu zaczekałem aż zaśnie i poszedłem do salonu. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem Paula.

-Cześć,co jest?-spytałem.
-Jajco.-odpowiedział naburmuszony. -Pogadamy?
-Jasne.

Usiedliśmy w salonie.

-Alek ja już nie wiem jak mam z nią rozmawiać, bo zaraz się to kończy awanturą...
-Może czasem ugryź się w język?
-Gryzę i to zbyt często... Jak wy przechodzicie przez trudny czas?
-Nie mamy takiego...
-No tak.. To co mam zrobić?
-Wiesz.. Kiedy mamy sprzeczkę na noc i widzę, że moja ma nadal focha to wiesz co robię?
-Co?
-Przytulam się do niej i mowie jej,że pomimo wymiany zdań nie pozwolę na to by zasypiała smutna i bez przytulasa. Wtedy ona sama się do mnie przytula i kolejnego dnia jest już w porządku.
-A reszta?
-Rozmawiaj z nią o wszystkim.
-Jak o wszystkim?
-No normalnie ja pierdziu... O pogodzie, o ubraniu, o jedzeniu, o siatkówce, o seksie i reszcie rzeczy.
-Ona się wstydzi..
-Wstydzi się? Patrz, moja Anka też się wstydziła, a teraz co drugie słowo to z podtekstem jest.
-Niby jak to zrobiłeś?
-Rozmawiałem z nią. Ty też powinieneś, bo rozmowa to najważniejszą częścią związku. Nie macie o czym gadać to nie wróżę przyszłości. I to mówię Ci ja - rozwodnik, imprezowicz i alkoholik po odwyku.
-Tyle,że Anka jest osobą otwartą, a Amy nie... Ona nie powie mi o pewnych rzeczach, bo się wstydzi.
-To zapewnij ją,że jak ci powie to ty jej nic nie zrobisz. Bo na się boi. Tak jak Ania na początku. "-Powiedz co się dzieje.- A nie będziesz krzyczał?" Mów spokojnie, szeptaj by wiedziała, że mówisz tylko do niej.
-Od ciebie to takie łatwe to jest...
-Może i łatwe, ale nie wiesz ile mnie to wszystko kosztowało. Zresztą dobra, nie ważne. Zwracaj uwagę na szczególiki. Paznokcie przede wszystkim jak są pomalowane i wgl. Na oczy. Na ubiór.
-Jak mowie,że ma nową bluzkę i że mi się podoba to ona,że stara bluzka, a ty dopiero teraz ją widzisz.
-Dlatego ja mowie "jesteś dziś śliczna" wystarczy by się zarumieniła.
-A jak znosi twoje pomeczowe fochy?Bo moja ma wywalone.
-To daj je powód do tego by nie miała. Ja Cię sunę, Paul mam Ci wszystko mówić?
-Jak mam jej dać ten "powód"?
-No nie wiem, nie znam jej. Ja Ani mówię prawdę i tyle.
-Jaka prawdę?
-Że jest moja motywacją do grania, że to jej wszytko zawdzięczam, bo ona mnie postawiła do pionu..
-A po wygranych?Amy tylko się cieszy po wygranych.
-Ania razem ze mną siada oglądać przegrany mecz. Analizuje go ze mną. Wyciąga ze mną wnioski.
Po wygranym meczu nie śpimy całej nocy. Spędzamy ją we dwoje i nie wchodzi tu w grę łózko, no chyba,że oboje padamy jak zabici. Wspólna kąpiel,gra na PS, jedzenie,robienie sobie głupich zdjęć i reszta rzeczy,które jeszcze bardziej nas do siebie zbliżają.
-Jesteście nienormalni.
-Noo-zaśmiałem się.
-A jak wy to robicie,że tak wszystko jest słodkie... Też chce tak... Amy podcina mi skrzydła,a ja ją kocham i nie chce innej.
-Jak Ania się lepiej poczuje pogada z nią. Ona wyciągnie z niej coś. Ta kobieta z każdego coś wyciągnie.
-Taa,a z ciebie najwięcej. Tak jak z tą wódka,co po powrocie z Rosji nas przyłapała.
-Wiesz,że ja nie umiem kłamać.
-To po co jej mówiłeś,że poszliśmy w cug na cztery dni.
-Alek??-usłyszałem ją.
-Cio tam Rybko?-usiadła na moich kolanach.
-Rzygam,rzygam i rzygać przestać nie mogę...
-Ale żadnych innych objawów nie masz?
-Nie... Brzuch mnie nie boli, głowa też nie..
-Kurde... Zaczynam się martwić...
-Piłeś coś?
-Nie,a czemu pytasz?
-Zawieź mnie na ostry dyżur.
-Dopiero po 24 h mogę. Wytrzymaj.
-Ok... Idę na gore..-ucałowała mnie i poszła.

*Ania*

Wróciłam do łózka i cały czas mnie mdliło. Zadzwonił mi telefon. Amy??
-Halo?-odebrałam.
-Hej. Możesz rozmawiać?
-Tak. Mów śmiało,co tam?
-Wiesz,bo...
-Tak?
-Jestem w ciąży i boje się o tym mu powiedzieć..
-Ale to jego dziecko?
-Tak... Tylko się kłócimy i wgl...
-Ja mu powiem...
-A to wypada tak?
-Tak. Mogę mu zasugerować, że sam spyta, ale wtedy masz mu powiedzieć prawdę.
-Ok...
-Spoko już idę na dół.

Kiedy wstałam doznałam olśnienia i czułam się lepiej. Zeszłam na dół i byłam już głodna.

-Paul?
-Tak.
-Jak tam Amy?Pogodziliście się?
-Nie... Dlatego tu jestem... Jest nerwowa, kłócimy się... Nie wiem o co chodzi... Nic tylko chodzi płacze i śmieje się na zmianę...
-Lotman, może ona w ciąży jest?-spytał mój Alek i się zaśmiał.
-Powiedziałaby..
-Oj,weź. Zapytaj. Skoro mówisz, że jest wstydliwa to może po prostu się boi ci o tym powiedzieć.-wytłumaczył Alek.
-Myślisz?
-No tak!
-Ok,to ja spadam.

Paul wybiegł z domu,a ja podeszłam do mojego Achrema.

-Już to sobie wyobrażam jak Lotman wpada z wielkim impetem do domu. Nie wykańcza ledwo Amy tym na zawał i od razu mówi: "jesteś w ciąży! wiedziałem!"
-Alek, ale ona jest w ciąży. Dzwoniła do mnie kilka sekund temu.
-Serio??
-Tak.
-No to się wkopał.
-Ej! Jak tak możesz!-pacnęłam go w ramie.
-Żartowałem. Jak się czujesz?- spytał.
-Głodna jestem.
-Zrobić ci coś?
-Poproszę.
-Ok. -Ucałowałam go w czubek głowy. Alek zrobił mi sałatkę. Była identyczna jak ta,którą jadłam w Gdańsku. Wzięłam ją do sypialni gdzie poszłam razem z Alkiem. Usiadłam na łóżku i jadłam pomału.
-Może nie jedź jutro nigdzie..?
-Czemu?-spytałam z pełną buzią.
-No,bo powinnaś wyleczyć to coś,co cię tak męczy.
-Nie wiem..

Kiedy zjadłam ucałowałam mężczyznę i zeszłam do kuchni. Przy okazji chęci przewietrzenia się zajrzałam do skrzynki pocztowej. List do Alka. Otworzyłam go i zobaczyłam jakieś zdjęcia, na których jest Alek z jakąś dziewczyną. Albo się ściskają, albo Alek całuje ją w policzek, albo ona jego. Nerwowo przełknęłam ślinę i z najgorszą myślą poszłam na górę.

-Alek?
-Słucham Kochanie?
-Więc mówisz mi,że mnie kochasz?
-Tak. Kocham cię.
-Ale tylko mnie?
-Tak. Skąd to pytanie Żabciu?
-Stąd!!!-wykrzyczałam i rzuciłam w niego zdjęciami. Mężczyzna zdziwiony podniósł zdjęcia i je obejrzał.
-Skąd to masz?
-Ze skrzynki pocztowej!!
-Ania to nie tak.-zaczął mnie uspokajać,kiedy sięgałam rzeczy by się wyprowadzić.
-Nie chce znać prawdy!! Nie obchodzi mnie to!!
-Ania,ale to nie jest tak jak myślisz.

Po długiej awanturze w końcu zeszłam na dół.

-PROSZĘ DAJ MI WYTŁUMACZYĆ!-wykrzyczał kiedy stałam pod drzwiami.
-Nie chce żadnych wytłumaczeń!!!-otarłam łzy.-Miało być pięknie!! Nie potrzebnie do ciebie wracałam,bo ty już zdążyłeś sobie jakąś znaleźć!! Myślałam,że masz lepszy gust!!!

-ALE TO JEST SIOSTRA,WARIATKO MOJA!!-wykrzyczał i wyrzucił zdjęcia za siebie odchodząc ode mnie. Nie wiedziałam jak mam zareagować... Kolejna łza spłynęła po mojej twarzy... Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać chowając twarz w dłoniach. W pewnym momencie poczułam jak mężczyzna mnie przytula i całuje w czubek głowy. Było mi strasznie głupio...
-Przepraszam.. Nie wiedziałam,że masz siostrę... Przepraszam... To wszystko przez to,że boję się ciebie stracić...-wyłkałam.
-Nie płacz już... Zapomnijmy o tym wszystkim... Kocham cię... Zostań tu ze mną...-Objęłam go.
-Zostanę...bo cię kocham...
-Ok. Wstań Rybko. Otrzemy łezki i już. Wszystko gra.
-Przepraszam... Na prawdę...
-Nie przepraszaj mnie już. Kocham cię i przestań płakać.
Kiedy Alek mnie uspokoił poszliśmy do sypialni. Przebrałam się w piżamę i położyłam.
-Ania??
-Tak?
-Jutro po popołudniowym treningu wyjeżdżamy do Wrocławia na jedna noc i jeden dzień.
-Po co? Czemu? A treningi?
-Spoko. Wszystko już jest ogarnięte. -dał mi pstryczka w nosek.
-A po co chcesz tam jechać?
-Zobaczysz.-Uśmiechnął się.
-Ok..

Wtuliłam się w ukochanego. Pocałowałam go w tors i zaczęłam głaskać po plecach. Jeju... Jak ja mogłam być taka głupia... Chciałam go zostawić,bo na zdjęciach była jego siostra...

Obudziłam się w nocy. Zeszłam do kuchni z myślą zjedzeni "czegoś". Niestety pusta lodówka była.

-Kochanie? Co tu robisz?- spytał zaspany.
-Głodna jestem...
-O rany... -podrapał się po policzku - nie zrobiłem zakupów.
-O nie...i co teraz?
-Nie chce mi się jechać, wytrzymasz do rana?

 Podeszłam do mężczyzny i obejmując jego buzię pocałowałam go.


-Pojadę.-mruknął zaspany.
Kilka minut później Alek przywiózł mi coś do jedzenia. Ubrany w kurtkę wszedł na górę z siatkami.

-Dziękuję, że pojechałeś.
-Nie ma za co. Mówiłem Ci już, że mnie kiedyś wykończysz?
-Nie.
-No to Ci mówię. - zaśmiał się i usiadł na łóżku. Położyłam go na plecy i dałam mu buziaka.
-Mam buty na nogach, nie dam się wciągnąć - zaśmialiśmy się.
-Wyluzuj, Miśku.
-Od kiedy mam Ciebie to mam całkowity luz.- zrobiliśmy noski-noski.


-To dobrze.
-Jemy i śpimy?
-Taaaaaaak!

Siedząc na łóżku razem zjedliśmy. Nasze rozmowy trwały i trwały. W końcu przytuliłam się do niego. Mężczyzna pocałował mnie w czoło, a ja czułam się najbezpieczniej w świecie. Przy nim...nic mi się nie stanie...





1
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.